Kocieuszy | wegański styl życia: Czy kosmetyki Hean są testowane na zwierzętach?

Czy kosmetyki Hean są testowane na zwierzętach?

12:57




Jakiś czas temu kontaktowałam się z firmą Hean w sprawie niewegańskich składników w ich kosmetykach. Były to jeszcze czasy, w których ufałam liście notest/wizażu (dla mnie to prawie to samo, nawet kolory oznaczeń nie zostały zmienione, notest jest jednak odrobinę bardziej aktualna), więc nie pytałam nawet o testy. A oto odpowiedź jaką otrzymałam:



"Witam, 
Nasze kosmetyki nie są testowane na zwierzętach co nie oznacza że surowce nie są. My takich informacji nie mamy. Aby sporządzić kartę charakterystyki surowca trzeba wykonać badania laboratoryjne, w których podstawą badania jest test na zwierzętach i mikrobiologiczne aby móc dopuścić produkt na rynek. Często jednak korzysta się z danych literaturowych ale i one kiedyś były sporządzane w oparciu o testy na zwierzętach. Składniki jakie występują to – wosk pszczeli, lanolina, jedwab, keratyna, chityna, wyciąg miód-mleko. Wosk pszczeli występuję w wielu naszych produktach jako Beeswax/Cera Alba należy w składzie zwrócić na to uwagę. 
Pozdrawiam."

*wytłuszczone przeze mnie


Na kolejne wiadomości, tym razem koncentrujące się na samych testach, firma już nie odpisała. 

Czy to oznacza, że Hean nie sprawdza swoich dostawców? Czy po prostu chodziło o to, że wszystko kiedyś musiało być przetestowane? Nie wiem, ale wiem za to, że w tej sytuacji firma Hean nie może być przeze mnie uznana za firmę nietestującą kosmetyków na zwierzętach. Nie wyląduje od razu na liście czerwonej, bo to jednak trochę inna sytuacja niż sprzedaż swoich produktów w Chinach czy wykupienie przez testującą korporację, ale nie zakwalifikuję jej też na listę zieloną. Hean pozostanie zatem firmą niepewną, przynajmniej do czasu, kiedy nie dowiemy się na temat jej polityki testów czegoś więcej.

Ta sytuacja sprawiła też że, jak już pisałam wyżej, przestałam ufać liście NoTest i od jakiegoś czasu staram się rozwiązać pewne wątpliwości na własną rękę. Nie ma problemu jeśli chodzi o wejście do Chin czy wykupienie przez jakiś koncern, bo takie informacje są łatwo dostępne w internecie. Gorzej jest właśnie z taką kwestią, jaką są dostawcy składników. Naprawdę nie rozumiem w jaki sposób takie firmy jak Hean znalazły się na zielonej liście, przecież chyba nie przestały zwracać uwagi na dostarczane im składniki pół roku temu, tylko musiało być tak od początku. Nie tylko do tego mam zastrzeżenia, jeśli chodzi o listę NoTest. Chociażby firma ArtDeco, która od jakiegoś już czasu jest obecna na rynku chińskim i na wielu zagranicznych listach widnieje pod kolorem czerwonym, tam jest ciągle uznana za firmę nietestującą. Wiele firm, chociażby Soraya, o której niedawno pisałam, zdążyło się już sprzedać testującym korporacjom i nikt tego nie odnotował. Trudno, pozostaje jak zwykle dochodzić prawdy samemu.

You Might Also Like

14 komentarze

  1. No niestety to wszystko prawda...
    Lista nie jest wiarygodna.
    Mamy dużó roboty ;)

    Pozdrawiam,
    Kasia - Pink Mink Studio

    OdpowiedzUsuń
  2. To spory problem, szkoda że lista NoTest przestała być aktualna, nie ma na czym polegać. Wiem, że wiele osób nadal korzysta z listy na wizażu mimo totalnej dezaktualizacji. Gdyby jeszcze firmy zawsze odpisywały byłoby łatwiej. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Listy notest i wizażu są prawie takie same, różnią się dosłownie kilkoma pozycjami (głównie dotyczącymi firm obecnych w Chinach), więc obie są dla mnie mocno zdezaktualizowane ;)

      Usuń
  3. ale mimo wszystko to jest bardzo miła wiadomość - nie oszukują, są świadomi, co to znaczy testowane. to im sie zapisuje na plus

    OdpowiedzUsuń
  4. A co z listą OK??
    www.ok.3bird.net/cosmetics-pl.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jest okei, przyczepiłabym się jedynie do firmy Urtekram, która weszła do Chin (chociaż to akurat dziwna sprawa i oni twierdzą, że tam nie testują, no ale dla mnie wejście na rynek chiński od razu dyskwalifikuje firmę), ale ta lista nie wyczerpuje tematu.

      Usuń
  5. co możesz powiedzieć o luksji? gdzieś przeczytałam że nie testują, później znalazłam że należą do Cussons, która podobno testuję, ale do nich należy też original source, które ma certyfikat vegan society i już sama nie wiem co o tym myśleć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Luksja należy do PZ Cussons i mam ją na liście czerwonej. Tak samo jak Original Source. Znaczek Vegan Society raczej nijak ma się do testowania na zwierzętach :(

      Usuń
    2. http://www.vegansociety.com/your-business/vegan-trademark-standards znaczek Vegan Society chyba znaczy więcej niż myślisz ;) dla mnie jest bardziej wiarygodny niż BUAV.

      Usuń
  6. Mogłabyś zrobić wpis o kosmetykach wibo? To firma rossmanowska co oznacza, że nie testują. Gorzej ze składami, które w większości nawet nie są podane-ani na opakowaniach, ani w internecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wibo nie jest marką własną Rossmanna, po prostu Rossmann ma (chyba) wyłączność na sprzedaż ich produktów. Nie mam pewności, czy nie testują (a raczej czy sprawdzają dostawców), a jeśli chodzi o składy to, jak zauważyłaś, często nawet ich nie podają na opakowaniach, dlatego nie ufam tej firmie.

      Usuń
  7. to czy firma rossmann testuje czy nie na liscie nolist jest ze nie ale slyszalam sprzeczne opinie i sie pogubilam i czy jest jakas aktualna lista z art. spozywczyny wiem ze nestle mars unilewer kraft food testuje a reszta np. pod marka wlasna carefur czy kaufland

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ostatnio chciałam zakupić proszek do prania firmy Polin (sa na kilku listach jako nie testujący), na stronie niestety chwalą się laboratorium. Mail bez odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Testy laboratoryjne to nie tylko testy na zwierzętach, w końcu po coś się te metody alternatywne wymyśla ;) Ale jeśli nie odpisują, to są dla mnie podejrzani.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.