Kocieuszy | wegański styl życia: Wegańskie nowości w kosmetyczce #2

Wegańskie nowości w kosmetyczce #2

20:06

Wegańskie kosmetyki, które wpadły mi w ręce w ciągu ostatnich miesięcy.


Szampon Isana Med z mocznikiem
Ten produkt udowadnia, że skład składowi nie równy i nie ma sensu bezrefleksyjnie bojkotować w kosmetykach substancji, które w rzeczywistości nie są szkodliwe, jeśli nie robią nam krzywdy. Od dawna utrzymuję, że uwielbiam SLES w szamponach, a kosmetyki ekologiczne zazwyczaj robią z moich włosów siano. Ten szampon mimo pozornie mocniejszych detergentów w składzie, tak naprawdę jest dla moich włosów delikatniejszy niż co niektóre "naturalne" produkty - zapewne za sprawą mocznika. Dlatego nie warto czytać składów na wyrywki, a odnosić się do całej receptury kosmetyku, co niestety jest o wiele trudniejsze i zazwyczaj wymaga sprawdzenia działania produktu na własnej skórze. Albo włosach. 
Szampon jak najbardziej polecam i żałuję, że w tej serii nie ma odżywki. Minusy? Nieco zbyt mała pojemność.


Krem do rąk Isana Med z mocznikiem 5,5%
Całkiem przyzwoity krem do rąk. Jego największym plusem jest to, że nie zostawia uczucia tłustych rąk, nawet jeśli wycisnę zbyt dużo produktu. 
UWAGA: bardzo podobny krem Isana z mocznikiem 5% w wersji zwykłej - nie-med nie jest wegański, ma w składzie wosk pszczeli.


Krem Orientana drzewo sandałowe i kurkuma
Największa porażka dzisiejszego zestawienia. Kupiłam go zachęcona pozytywnymi doświadczeniami z maseczką z kurkumy. Mogłam się domyślić, że masło shea i masło kakaowe tak wysoko w składzie mogą okazać się zabójstwem dla mojej cery. Krem jest bardzo gęsty i praktycznie ma konsystencję masła (cóż za zaskoczenie ;)), nic dziwnego, że może zapychać. Miałam nadzieję, że uda mi się go wykorzystać jako krem pod oczy, ale tam z kolei mnie podrażnił (ma bardzo intensywny zapach, czego staram się unikać w kosmetykach do twarzy). Ostatecznie skończył jako krem do rąk używany na zmianę z Isaną Med.


Krem z filtrem Ziaja Med SPF 50+ przeciwzmarszczkowy
Jako posiadaczka cery trądzikowo-naczynkowej, czy wiosną, czy zimą filtry stosować muszę i nie ma że boli i świeci. Wystarczająco długo żyłam w nieświadomości i jeszcze się dziwiłam, że nie mogę opanować wyprysków i przebarwień. 
Legenda głosi, że gdzieś na świecie istnieje idealny nietestowany na zwierzętach filtr przeciwsłoneczny. Cóż, niestety ten z pewnością nim nie jest. 
Co prawda deklarowana ochrona jest tu na przyzwoitym poziomie (z tego co udało mi się ustalić, PPD wynosi tu ok. 23, czyli wcale nie najgorzej), to jednak jego używanie jest jedną wielką udręką. Krem przede wszystkim bardzo się lepi i słabo się wchłania (a działanie filtrów chemicznych opiera się przecież na tym, że się wchłaniają - dlatego są jedyną słuszną opcją pod makijaż). Być może skuszę się jeszcze na ten sam filtr w wersji matującej, choć słyszałam, że w jego przypadku określenie "matujący" jest jedynie chwytem marketingowym, i nie różni się on w użytkowaniu od wersji "przeciwzmarszczkowej".


Mydła w kostce Alterra - drzewo sandałowe i werbena z imbirem
Mydełka z Alterry to dla mnie nie nowość, ale te zapachy owszem. Szczególnie spodobała mi się wersja imbirowa. Mydła to, moim zdaniem, jedne z nielicznych udanych produktów Alterry, za którą nie przepadam z powodu alkoholu tak obficie dodawanego do jej szamponów i kremów.

Zobacz: Przegląd wegańskich mydeł

You Might Also Like

56 komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale takie kremy z dodatkowym filtrem pewnie słabo chronią przed promieniowaniem UVA, czyli tym, na czym najbardziej mi zależy. Taka ochrona nie będzie też wystarczająca w przypadku kuracji kwasami czy retinoidami. Z dwojga złego wolę już się chyba przemęczyć z topornymi, ale bardziej stabilnymi wysokimi filtrami :(

      Usuń
  2. U mnie na szczęście ten krem z orientany się sprawdził. A kosmetyki z serii med to raczej nie dla mnie, bo ja kocham kosmetyki o wyraźniejszych zapachach.

    I tak pewnie znajdą się osoby mówiące, że wegańskie i nietestowane kosmetyki muszą kosztować fortunę, no cóż- czas poszukać lepszej wymówki.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Legenda głosi, że gdzieś na świecie istnieje idealny nietestowany na zwierzętach filtr przeciwsłoneczny." - mogłabyś rozwinąć tę myśl, w komentarzu albo notce (lista kremów z filtrami, anyone?)? Czyżby filtry przeciwsłoneczne były znane z tego, że te od firm nietestujących na zwierzętach są kiepskie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze i najbardziej stabilne filtry produkują firmy apteczne, czyli najczęściej testujące na zwierzętach lub należące do testujących koncernów.

      Usuń
    2. Polecam Anthelios z La Roche Posay <3 Prześwietny. Można wylać pół buteleczki, zero białej warstwy. Zero.

      Usuń
    3. Ale ja szukam filtra produkowanego przez firmę nietestującą na zwierzętach, LRP niestety testuje :(

      Usuń
    4. Ziaja wypuściła ciekawe mleczka w sprayu, macałam i wydają się mega zachęcające :>

      Usuń
    5. Ja tez testowalam krem z Ziai, tylko ten w wersji matujacej, ktora wcale matujaca nie jest. Moja cera bardzo zle reagowala na ten krem, przetluszczala sie, sebum produkowalo sie w strasznej ilosci. Teraz zamiast kremu na dzien uzywam olejku z pestek malin z Ministerstwa Dobrego Mydla, ktory zawiera naturalne filtry przeciwsloneczne a potem podklad mineralny z Annabelle Minerals ktory tez ma w sobie naturalny filtr ok 20 SPF. Do codziennego stosowania uwazam ze to dla mniej najlepsza opcja. Oba kosmetyki sa weganskie i nietestowane na zwierzetach. Do opalania moja kosmetyczka polecila mi kremy z serii Repaskin z Sesdermy. Podobno ochrona przeciwsloneczna jest w nich swietna ale niestety nie wiem czy sa weganskie i nietestowane.

      Usuń
  4. Pytanie trochę z innej beczki. Jestem na diecie wegetariańskiej i już niedługo, gdy już wykorzystam swoje wszystkie kosmetyki z firm testujących i pozbędę się skórzanych rzeczy z szafy( w sumie to tylko 1 torebka i jedna para butów) chcę przejść na dietę wegańską, nie używać kosmetyków testowanych na zwierzętach i ubrań skórzanych, wełnianych itp. Jednak jest to duża zmiana w moim życiu, bo bardzo lubię wszelakiego rodzaju sery i głównie słodycze typu kinder. Nie wyobrażam sobie też pić kawy z mlekiem sojowym, bo jakoś nie idzie mi to w parze :/ Czy głupotą jest stosowanie diety wegańskiej na co dzień i postępowanie jak już wcześniej pisałam, z małymi odstępstwami od normy na początek, żeby nie zwariować? Np. raz na jakiś czas wypić kawę z mlekiem krowim i zjeść tą łyżkę nutelli gdy najdzie ochota. Mam jeszcze jedną prośbę czy pisałaś może tutaj o firmach produkujących właśnie jedzenie i testujących. Wiem, że nestle jest taką firmą, a co jeśli chodzi właśnie o Kinder, ferrero czy milkę?
    Ps: Bardzo się cieszę, że trafiłam na tak wiarygodnego i dobrego bloga. Życzę dalszego rozwoju i powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama przechodziłam na weganizm stopniowo, najpierw odrzucając jajka i mleko w "czystej" formie, potem gotowe produkty zawierające je w składzie itd., więc jestem zwolenniczką wprowadzania stopniowych zmian. Pisałam o tym w tej notce: http://www.kocieuszy.pl/2015/05/jak-przejsc-na-weganizm-i-nie-zwariowac.html.
      A moje zdanie na temat "testowanego" jedzenia wyraziłam w tym wpisie: http://www.kocieuszy.pl/2015/10/dlaczego-przestaam-zwracac-uwage-na_61.html

      Usuń
    2. Pozwolę od siebie dodać, że nie ma co popadać w paranoje i rzucać się na głęboką wodę, jeśli w głębi duszy wiemy, że polegniemy. Mówienie sobie, że od dziś jem w stu procentach wegańsko, podczas, gdy nasze oczy łakomie patrzą w stronę mlecznej czekolady, będzie miało wyłącznie negatywne skutki. Zrazimy się do diety roślinnej i będziemy samych siebie niepotrzebnie karcić w myślach. Dlatego warto do tematu podejść z głową i jeśli czujemy, że póki co nie jesteśmy gotowi na ten krok, to zwyczajnie olać nazewnictwo i zmiany wprowadzać stopniowo. Należy pamiętać, że nie jest to miesięczna dieta na której musimy się przemęczyć, a wybór na całe życie.
      Ja sama miałam olbrzymi problem ze słodyczami, bo zwyczajnie byłam od nich uzależniona. Na początku bardzo pomogły mi wegańskie słodycze, a potem magia ilości warzyw i owoców sprawiła, że nawet po nie sięgam coraz rzadziej.
      Powodzenia życzę!

      Usuń
  5. Co możesz powiedzieć o kosmetykach Wibo dostępnych w Rossmanie? W internecie jest dużo sprzecznych informacji i już sama nie wiem, czy ta firma jest wegańska czy nie, a ostatnio kupilo sporo ich kosmetyków :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niepewna, a do tego kłamie.

      Usuń
    2. Wprowadza w błąd co do stosowanych przez nich składników próbując mi wmówić, że w ich kosmetykach nie ma składników odzwierzęcych, co jest ewidentną nieprawdą, bo nawet w jednym z ich tuszów widziałam kolagen, nie mówiąc już o wosku pszczelim. Po zwróceniu im na to uwagi przestali odpisywać na moje maile i do tej pory nie mogę się z nimi skontaktować.

      Usuń
  6. to prawda z tymi kremami ziaji - testowałam oba - zarówno 'matujący' jak i opisany przez ciebie powyżej mają praktycznie taką samą konsystencję i wchłanialność. oba pozostawiają tłusty film na skórze i dają efekt świecenia. a może polecasz jakiś inny sprawdzony filtr 50spf? pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli chyba zrezygnuję z zakupu tej matującej wersji.

      Niestety nie jestem w stanie polecić żadnego wysokiego filtra z nietestującej firmy, sama szukam swojego ideału :( Do tej pory najlepiej wspominam filtr Ziaja z witaminą C mimo, że pozostawiał on podobną lepką warstwę jak Ziaja Med. Najgorszy za to był Floslek - okropnie toporny w aplikacji, a w dodatku wydawało mi się, że słabo chroni.
      Zastanawiam się, czy nie wypróbować teraz Uriage. Słyszałam, że nie testują oni na zwierzętach, ale wiadomo jak bywa z tymi zasłyszanymi deklaracjami. Na moje maile Uriage do tej pory nie odpisało, dlatego zamierzam ich w najbliższym czasie trochę pomęczyć.

      Usuń
    2. Cześć,
      ja stosuję od kilku lat całorocznie Uriage do cery trądzikowej (z filtrem 50) i niestety coś się w tym roku zmieniło w recepturze. Wcześniej było ok, teraz zaczął się ważyć, do tego trzeba bardzo ostrożnie nakładać przy włosach, bo łatwo osadza się na nich i paraduje się potem po ulicach z kuleczkami kremu na włosach i brwiach. Mam też wrażenie, że wychodzą mi po nim jakieś krostki w okolicach nosa. Tak czy owak, muszę mu jednak oddać, że nie jestem po nim jakoś straszliwie świecąca.
      D

      Usuń
    3. Czyli filtry idealne jednak nie istnieją :D Czytałam trochę opinii na temat filtrów matujących i dużo osób podkreśla, że potrafią one bardzo szybko zastygać na twarzy, tworzyć smugi, a zrobienie na nich makijażu to nie lada wyzwanie, bo bardzo łatwo się ścierają. Ale z drugiej strony każda cera jest inna. Odczucia wobec poszczególnych kosmetyków potrafią być diametralnie różne, więc może wypróbuję ten krem na sobie.

      Usuń
  7. A krem dla dzieci z baby dream 50SPF używałaś? Ja teraz go mam, tylko nie sprawdziłam dokładnie jak się ma na buzi bo wykańczam mój vichy który był ideałem ale nie chce mieć z nimi już nic wspólnego. A kream baby dream na pierwszy rzut oka wydaje się spoko, chociaż czytałam różne opinie. Z orientany mam ochotę na maskę żel czy jakoś tak, z papają na przebarwienia :) Czekam tylko aż wykończę olejek do buzi żeby nie nagromadzić za dużo rzeczy z niedługim terminem ważności :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie używałam Babydreamu, wydawał mi się ciężki, jak to kremy dla dzieci. Daj znać jak się sprawuje, kiedy już go wypróbujesz :)

      Usuń
  8. A może spróbuj oleju z pestek malin? Jest całkowicie naturalny, ma mnóstwo cudownych właściwości i czytałam, że chroni skórę przed promieniowaniem ultrafioletowym. Jeszcze go nie testowałam, ale chętnie spróbuję, bo też mam problemy z przebarwieniami posłonecznymi. Natomiast filtry chemiczne wzbudzają moją niechęć właśnie z powodu swojej lepkości - świecę się po nich okrutnie, a nałożony na nie makijaż wygląda jak maska :( Poza tym jeśli już coś takiego nakładam, to tylko na skórę twarzy - resztę ciała staram się odsłaniać, aby dostarczyć sobie cennej witaminy D :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olej z pestek malin to nie jest żaden filtr. Nie gwarantuje stabilnej ochrony, nie chroni też w wystarczającym stopniu przed promieniami UVA (czyli tymi, które są dla naszej cery najgorsze) i chyba musiałabym się co chwilę nim oblewać, żeby ochrona UVB faktycznie wyniosła te 50 SPF. Na pewno nie wystarczy przy kuracjach kwasami czy retinoidami i prewencji przeciw przebarwieniom. Za to jako antyoksydant mógłby się nieźle sprawdzić, ale to już zupełnie inna kategoria produktów.
      Ja również stosuję filtry jedynie na twarz i latem też na szyję, nie wyobrażam sobie znoszenia tej nieprzyjemności jeszcze na innych częściach ciała :D

      Usuń
  9. Co do Alterry zupełnie się zgadzam.. Mam bardzo delikatną skórę (szczególnie głowy) i nie wiem już jakiego szamponu mam używać, który byłby wegański i dodatkowo mnie nie podrażniał. Miałam nadzieję na Alterrę, ale niestety na niej również się zawiodłam. Może mógłby mi ktoś coś polecić ?
    http://bananowaweganka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam, że tak odbiegam od tematu pod tym postem ale nie wiedziałam gdzie mogę napisać. Czy znasz może jakiś wegański peeling enzymatyczny? Albo chociaż mechaniczny?

    OdpowiedzUsuń
  11. Trochę z innej beczki, ale czy mogłąbyś napisać w sprawie testowania na zwierzętach do marek japońskich (Rohto Hada Labo, Schiseido, Bijin Nuka, Dr.Ci:Labo) w dwóch powodów: po pierwsze moda i "boom" na azjatyckie kosmetyki, po drugie kosmetyki japońskie mają zazwyczaj krótkie i treściwe składy, a także dobry stosunek ceny do jakości, po trzecie (i chyba najważniejsze) dużo japońskich marek produkuje dobre filtry przeciwsłoneczne (mineralne i chemiczne) o wysokim SPF i PA, więc jeśli Rotho Hada Labo nie testuje na zwierzętach, to mogłabym ci zdradzić mojego świętego Graala "idealny, nietestowany na zwierzętach filtr przeciwsłoneczny" - lekki ,trwały, o pięknym zapachu i cenie na poziomie 9 dolarów na Ebay-u (na polskich stronach kosztuje od 70 zł w górę).
    Nie-Weganka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Japońskie i koreańskie kosmetyki zazwyczaj są obecne w Chinach więc raczej nie ma tam czego sprawdzać. Shiseido i Hada Labo na pewno testują + Rohto, do którego należy Hada Labo jest koncernem farmaceutycznym.

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź :)
      Wolę być świadoma i wybierać nietestowane kosmetyki, jednak niestety nie mogłam znaleźć żadnych informacji na ten temat.
      Nie-wWganka

      Usuń
  12. Nie wiem czy produkty Cetaphilu są testowane, ale ich krem z filtrem 50 do twarzy jest całkiem spoko, przy nakładaniu trochę ciężki, ale po chwili wchłania się i na mojej skórze jest praktycznie niewyczuwalny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Marta wypróbuj filtr do twarzy sun ozon z rossmana ja mam spf30, ale jest też 50, napisane jest na nim matujący fluid przeciwsłoneczny ale to nie jest fluid tylko fajny lekki krem, na mojej buzi nie zostawia tłustej warstwy jednak ja mam cere raczej normalną. Warto wypróbować bo kosztuje chyba ok 10 zł jedyny minus to że ma małą pojemność 50ml i jest w takiej białej jakby buteleczce. Ja jestem z niego bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie teraz go używam i nie przypadł mi do gustu, w dodatku wcale nie matuje.

      Usuń
    2. Oj to współczuję :( ale zawsze tez możesz nałożyć puder na krem i problem świecenia może zniknąć, ale to wszystko zależy od kosmetyków no i Twojej cery. Tak czy owak życzę powodzenia w dalszym szukaniu ideału. I nie przestawaj być najlepszą wegańską blogerką :D :*

      Usuń
  14. czy polska firma phenome z naturalnymi kosmetykami testuje na zwierzetach? bo nie widzę jej ani na liście nietestującej ani na testującej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na liście oczekującej - nie odpisuje na moje maile i, z tego co wiem, należy do firmy farmaceutycznej (co jeszcze nie znaczy, że samo Phenome testuje, ale może mieć możliwość obchodzenia zakazu unijnego).

      Usuń
    2. Oni maja znaczek na kosmetykach, ze nie testują na zwierzętach, to jeszcze nic nie znaczy? Mogą miec znaczek i testować?

      Usuń
  15. Ja z Alterry uwielbiam olejek do masażu papaja i migdał. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. wiesz może, czy Bikor testuje?

    OdpowiedzUsuń
  17. Phenome ma znaczek na kosmetykach ze nie testuje, to możliwe jest to ze ma ten znak a jednak testuje?

    OdpowiedzUsuń
  18. O żadnym z tych kosmetyków nie słyszałam . Wiem tylko że nie przepadam za Ziają

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana do LBA . Informacje na moim blogu w moim ostatnim poście sandra.bloguje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej. Jestem nowa w temacie wegańskim, więc może moje pytanie będzie troche dziwne. Ale czy macie jaką wysukiwarkę składników użytych w produktach. Tzn. do której wpisze szkłądnik a to mi powie czy wegański czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  21. A jak to jest z Makeup Revolution?

    OdpowiedzUsuń
  22. Sprawdzałam czy na twoich listach jest La Riche Directions, ale nie byłam w stanie znaleźć niczego, więc spróbowałam poszukać informacji na własną rękę i znalazłam ich e-maila w stylu «Skład naszych kosmetyków jest wegański i nie testujemy na zwierzętach, ale nie wiemy, czy nasi dostawcy testują». Czy to oznacza, że na 100% nie powinnam uznać ich tonerów za wegańskie (jak zrobiłam z firmą Stargazer) i szukać dalej?

    OdpowiedzUsuń
  23. Imienniczko kochana, wiesz coś może o firmie Colour Alike produkującej lakiery do paznokci? Testują na zwierzętach? Ich produkty są wegańskie? Nigdzie nie mogę niczego na ten temat znaleźć...

    OdpowiedzUsuń
  24. Również używałam tego szamponu z Isany i sprawdzał się średnio, troszkę przetłuszczał włosy, natomiast różane mydełko z Alterry bardzo wysusza mi skórę :( Do mycia ciała polecam żel z Babydream z Rossmana, jest bardzo delikatny a przy tym fajnie myje, pachnie i nie posiada SLSów :) Mam pytanie odnośnie firmy Dr G, czy testują oni na zwierzętach? Próbowałam szukać dosłownie wszędzie ale brak jest jakichkolwiek informacji na ten temat...

    OdpowiedzUsuń
  25. Mi mydełko z Alterry różane się nie sprawdziło, wysuszało skórę bardzo :( Do mycia polecam żel Babydream z Rossmana, jest delikatny ale przy tym dobrze myje i nie ma SLS-ów ;) Czy posiadasz informację na temat firmy Dr G i tego czy testują swoje produkty na zwierzętach?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Znasz jakieś nietestowane kremy do twarzy z kwasami?

    OdpowiedzUsuń
  27. Czy produkty dostępne w takich internetowych sklepach jak np. zrób sobie krem lub naturalissa nie są testowane na zwierzętach?

    OdpowiedzUsuń
  28. Krem Orientany będzie dobry dla posiadaczek skóry suchej i dojrzałej, takich jak ja. Samo masło shea zapycha nawet i mnie, ale krem jest na tyle dobrze zemulgowany, że wcale tak się nie dzieje, za to buzia jest w końcu nawilżona. Dodatkowo serum z tej firmy z morwa i witaminą C! Uwielbiam!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Czy blog się zawiesił, czy może po prostu nie ma o czym pisać? Nadal korzystam z listy, tylko zastanawiam się, czy wciąż będzie aktualizowana, czy może zakończyłaś projekt?
    Mam nadzieję na Twój powrót i pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja używam filtru z Ziaji, własnie tego 'matującego' i muszę stwierdzić, że jest nie najgorszy. Rzeczywiście nie jest mocno matowy, ale mimo dość gęstej konsystencji nie siedzi tłustą warstwą na skórze. Ja go lubię. No i używając go nie 'nabawiłam' się ani odrobiny opalenizny i oparzeń <3 :D!

    OdpowiedzUsuń
  31. Znasz może jakieś lakiery do hybrd, które są wegańskie? :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.