Kocieuszy | wegański styl życia: Co wegańskiego zjedliśmy w Gdańsku

Co wegańskiego zjedliśmy w Gdańsku

13:31

Mam już prawie miesięczne opóźnienie, ale wcześniej jakoś nie mogłam się zabrać za ten post. Ciągle było coś ważniejszego. Dziś w końcu się zmotywowałam i robię mały throwback do końcówki lata ;)

Kiedy wylądowaliśmy w Gdańsku, jedyne co czuliśmy (oprócz niesamowitej tęsknoty za Finlandią, rzecz jasna) był głód. Nic dziwnego, jedyną wegańską opcją na lotnisku w Turku przed godziną 9 rano była puszka solonych orzeszków (przeklęty Terminalli 2). Od razu chcieliśmy się skierować w stronę wegańskiej burgerowni vb #veganburgers, o której czytałam już wcześniej w internecie, ale po drodze wstąpiliśmy jeszcze do Galerii Bałtyckiej. 

Centrów handlowych raczej staram się unikać, wiem też, że niesłychanie rzadko można zjeść w nich coś wegańskiego. Wśród punktów gastronomicznych najczęściej królują tam niezdrowe fast-foody na czele z McDonald's i KFC. W Galerii Bałtyckiej okazało się być inaczej, a to za sprawą baru Bioway, który od razu rzucił mi się w oczy. Zamówiłam tam pieczeń z soczewicy z warzywami/surówkami i wodę imbirową. Nie wiem czy to z powodu ogromnego głodu pieczeń tak mi smakowała, czy naprawdę była taka pyszna. Wydaje mi się, że to drugie ;) Aż dziwne, bo na co dzień nie gustuję w tego typu daniach (albo nikt do tej pory mnie tym nie poczęstował, a ja sama jestem zbyt leniwa, żeby babrać się w soczewicach, no i mam za słaby blender). Co jeszcze mi się spodobało w Bioway? Klasycznie, jak to u wegan, oznaczenia dań wegańskich. Tego mi brakuje w kilku miejscach wegetariańskich. Tego mi na początku brakowało w Mysie (ale już się poprawili). Oznaczenia wegańskie powinny być wszędzie. Ceny też były całkiem przystępne, albo to ja byłam jeszcze pod wpływem cen fińskich :D Reasumując, polecam. Warto Bioway’a wypróbować.

Kiedy to zobaczyłam, przypomniałam sobie, że jeszcze rok temu chciałam się przeprowadzić do Gdańska. Koniec końców jednak cieszę się, że związałam się z Warszawą na przynajmniej kolejne 5 lat. Jasne, miło by było mieć wygodne połączenia z Finlandią, ale Gdańsk to raczej nie jest to. Chociażby ich ZTM. Inne bilety w nocy i na linie pośpieszne/specjalne, inne w dzień, inne na SKM-kę, dziękuuję :D A pomyśleć, że narzekałam na komunikację miejską w Warszawie. Zamiast ciągle uciekać i wymyślać sto wyjść awaryjnych powinnam w końcu się skupić na tym, czym chcę się zajmować w życiu. Pomysł na siebie jest, pierwsze kroki też poczyniłam, teraz muszę już tylko liczyć na moją wytrwałość.


vb #veganburgers jest miejscem w 100% wegańskim. Serwuje wegańskie burgery, które możemy sobie sami skomponować, a oprócz tego sporo dodatków typu frytki czy sałatki. Nie pamiętam już co tam sobie wybrałam, w każdym razie jakiegoś wegańskiego cheeseburgera. Był całkiem dobry, chociaż Krowarzywej nie przebił (czy cokolwiek mogłoby przebić Krowę? Dla mnie nie, ja jestem psychofanką krowarzywowych burgerów ;)) Do tego ulubiony Wostok i byłam najedzona już do końca dnia. 


vb #veganburgers
Jesionowa 17/1, Gdańsk



You Might Also Like

2 komentarze

  1. Jak to, nie byłaś w Avocado? :o ja jakoś nie zdążyłam sprawdzić #Veganburgers przed wyprowadzką z 3miasta, muszę to kiedyś nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak będziesz kiedyś we Wrocławiu to koniecznie spróbuj falafel burgera w najadaczach :) jest genialny i ogrooomny

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.