Kocieuszy | wegański styl życia: O futrach i skórach słów kilka...

O futrach i skórach słów kilka...

15:50

Niedawno natknęłam się w internecie na taki oto post na pewnym poczytnym blogu. Nie wiem nawet co mnie bardziej podłamało - ignorancja autorki czy komentatorek ochoczo jej przyklaskujących. Pomijam już konsekwencję autorki pod tytułem "Hejtujemy wegetarian za próby nawracania mięsożerców, a potem za to, że jedząc nabiał i tak przyczyniają się do cierpienia zwierząt". W ustach osoby popierającej i mięso, i nabiał, a także skóry i futra brzmi to dość absurdalnie. Wiem, że od czasu publikacji tego posta minęły już 3 lata, jednak wydaje mi się, że mimo wielu akcji uświadamiających spora część społeczeństwa nadal uważa, że skóry czy nawet futra są odpadkami przemysłu mięsnego, więc skoro już te krówki jemy, to możemy sobie w nich chodzić (nie chcę wnikać, czy takie osoby uważają, że norki i lisy hodowane na futra też jemy). Dlatego postanowiłam napisać na ten temat coś od siebie. I wcale nie zamierzam zmuszać nikogo do przyjęcia mojego światopoglądu. Z "wojującego weg(etari)anizmu" już dawno wyrosłam. Nie mogę tylko przejść obojętnie obok rozpowszechniania nieprawdziwych informacji.

Weganizm to styl życia oparty na jak najefektywniejszym minimalizowaniu krzywdy i cierpienia zwierząt. Zwierzęta wykorzystywane są przez ludzi na różnych polach, nie tylko w przemyśle mięsnym, ale też np. odzieżowym. Futra, kożuchy, skóry zwierzęce, pomyśleć by można, że powinien to być element życia innej epoki, nie naszego rozwiniętego, nowoczesnego XXI wieku. Niestety, niektóre przekonania ciężko wykorzenić, dlatego nawet w dzisiejszych czasach możemy znaleźć dość sporą rzeszę osób uważających za szczyt luksusu możliwość nałożenia na siebie cudzych zwłok. 


Nie żyjemy w epoce lodowcowej, potrafimy wytworzyć alternatywę dla okryć futrzanych, dlaczego więc naturalne futra nadal cieszą się sporym zainteresowaniem? Czy nie lepiej manifestować swój status drogim samochodem albo pięknym domem? (To ostatnie byłoby z korzyścią nie tylko dla zwierząt, ale także dla ludzkiego oka w tej naszej szarej, ponurej rzeczywistości ;)) Warto zauważyć, że w sporej części krajów Europy Zachodniej sukcesywnie udaje się zakazać hodowli zwierząt na futra. Fermy futrzarskie przenoszą się w ten sposób na wschód, m.in. do Polski. Czy nie świadczy to o naszym poziomie "ucywilizowania"?


Ale okej, nieetyczność futer staje się z roku na rok, miesiąca na miesiąc coraz bardziej oczywista dla większości ludzi. Co innego ze skórami. Bez skórzanej torebki czy butów nie wyobrażamy sobie życia.  Pojawiają się argumenty (jak powyżej), że na pewno skóry są tylko "odpadem" przy produkcji mięsa, że materiały skóropodobne są o wiele mniej ekologiczne, bo rozkładają się o wiele dłużej niż skóra naturalna, wreszcie, że "ekoskóra" jest gorszej jakości i lepiej kupić jeden produkt skórzany niż pięć skóropodobnych. Rozprawmy się z tymi mitami.
1) W obecnych czasach skóry, z których wykonuje się buty i torebki nie są odpadem przemysłu mięsnego, zwierzęta są najczęściej hodowane specjalnie na skórę, przetrzymywane w okropnych warunkach a potem nierzadko obdzierane żywcem ze skóry. Skóry wytwarza się z krów, świń, owiec, zwierząt egzotycznych, a także z psów i kotów (w Chinach, więc nie możemy mieć pewności czy skórzana torebka made in China nie jest przypadkiem wyprodukowana z pieska). [KLIK]
2) W weganizmie nie chodzi stricte o ekologię, tylko o nie przyczynianie się do cierpienia zwierząt. Dlatego nie mogę zrozumieć wegan noszących na sobie zwierzęta i tłumaczących się takim argumentem. Jeśli jednak chcemy być "ekologiczni", to radzę zastanowić się jak bardzo obciążająca dla środowiska może być hodowla zwierząt na skóry (w tym futra) i następnie produkcja tych skór. 
3) Po pierwsze nie znam nikogo, kto chodziłby w jednej parze butów, zwłaszcza żadnej kobiety ;) Podobnie jest z torebkami. Co do jakości, nie każdy wyrób skóropodobny musi być chińskim plastikiem, na rynku mamy do wyboru naprawdę dużo dobrej jakości produktów cruelty free. Ja osobiście o wiele większy problem mam ze znalezieniem swetrów z nie-wełny niż butów z tworzywa skóropodobnego. Szukającym wysokiej jakości na szybko mogę polecić strony: vegetarian-shoes, mooshoes, veganchic. Kupując buty warto zwracać uwagę na jakość ich wykonania, to czy są szyte, czy klejone, czy nie wystają z nich żadne nitki itd. Naprawdę równie dobrze można znaleźć dobrej jakości wegebuty, jak i złej jakości skórzane.


Nie wiem ile czasu minie zanim mentalność ludzi w tej kwestii ulegnie zmianie. Wiem tylko, że Zachód zaczął już zauważać problem, Powstają tam sklepy z dobrej jakości wegańskimi ubraniami, torebkami i butami, a nawet niektórzy bardziej topowi projektanci rezygnują ze znęcania się nad zwierzętami lub wypuszczają wegańskie linie swoich produktów (Stella McCartney; Jeffrey Campbell). Rok temu na nowojorskim fashion weeku wystąpiła po raz pierwszy w historii stuprocentowo wegańska marka - Vaute Couture. W Polsce niestety nadal szukając butów lub torebek cruelty free możesz być uważany za biedaka, którego nie stać na "dobre" dodatki. Sama spotkałam się z opinią, że wymyślam sobie weg(etari)anizm, bo nie stać mnie na prawdziwą skórę. Ciekawe. Dobrze że chociaż stać mnie na mleko sojowe. W każdym razie, czekam z niecierpliwością na dzień, w którym nawet w naszym kraju zmieni się mentalność w tej kwestii i luksus przestanie się równać cierpieniu.

You Might Also Like

7 komentarze

  1. Bardzo dobry wpis. Twój blog jest oryginalny, bo nie szerzy weganizmu jedynie w kwestii kulinarnej,ale zahacza o ważne, codzienne sprawy, za którymi stoi cierpienie zwierząt. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wyobraźmy sobie taką sytuację:
    gdyby zapewnić tym zwierzętom prawie idealne i naturalne warunki życia, a gdy przyjdzie ich kres do wieczornej porcji jedzenia dodać narkotyk i truciznę.
    Zwierzę zaśnie, potem umrze. Całkowicie nieświadomie.
    Przecież śmieci nie pokonamy. Czy taki lis padnie z chorób, starości, cierpiąc w ostatnich momentach swego życia, a potem zostanie zjedzony przez robaki, czy może hodowany w bardzo dobrych warunkach, a następnie "odwołany do wieczności" w sposób najbardziej przyjazny, czyli we śnie, to chyba lepsze to drugie rozwiązanie.
    A że my ludzie skorzystamy na tym.
    Tak działa cała przyroda. Jedno walczy z drugim, nieustanny kołowrót drapieżnika i ofiary.
    Każdy gatunek dąży do poszerzenia swej przestrzeni, swego dobrobytu. I zawsze kosztem innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę sobie wyobrazić takich "prawie idealnych" warunków. Taka "hodowla" byłaby o wiele droższa i, co za tym idzie, nieopłacalna, a statystyczny Kowalski nie zapłaci za mięso 4 razy wyższej ceny tylko dlatego, że świnkę zabito "humanitarnie". Zresztą, widać to też na polowaniach. Niby zwierzęta żyją na wolności, a potem wkracza w ich życie taki myśliwy i je zabija wcale nie w sposób o wiele bardziej etyczny niż to wygląda na fermach. A swoją drogą, szczerze, kto zjadłby mięso otrutego zwierzęcia?
      Co do innych gatunków, wydaje mi się, że wyewoluowaliśmy już na tyle, by nie potrzebować zabijania zwierząt dla własnego przeżycia. Zjadanie czy noszenie na sobie zwierząt to jest nasza wolna wola, nie jest to podyktowane chęcią przetrwania. Ja na pewno nie chciałabym się przyczyniać do żadnej śmierci zwierzęcia, nawet takiej "etycznej".

      Usuń
  3. ale to sytuacja hipotetyczna, czy gdyby takie warunki istniały, zgodziłabyś się na zabijanie i korzystanie ze zwierząt?
    Bo rezygnując ze skór wspieramy niszczenie środowiska w inny sposób. Sztuczna skóra np. to generalnie produkty pochodzące z ropy naftowej. Zdajesz sobie zapewne sprawę, jak jej wydobycie niszczy środowisko, do tego dochodzą zwykle nieludzkie warunki pracy.
    Zmierzam do tego, że nie chcąc z empatii popełnić zbiorowego samobójstwa musimy zgodzić się na jakąś formę eksploatacji planety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA na pewno nadal byłabym weganką i starałabym się nie finansować cierpienia i zabijania zwierząt. Co do środowiska, wspominałam już w poście, że obciąża je także przemysłowa hodowla zwierząt.

      Usuń
    2. And...

      Tylko po co w ogóle zabijać zwierzęta, skoro można ich nie jeść i żyć zdrowo (a nawet zdrowiej) ? http://empatia.pl/magazyn/teksty/stanowisko_ADA_w_sprawie_diet_wegetarianskich_2009.pdf

      Już nie mówiąc o tym, że taniej.

      Bo komuś smakuje ... ?! :)

      Zgadzam się z Marttą, że nie musimy zabijać zwierząt do przetrwania. Przynajmniej w pewnych rejonach świata, gdzie istnieją wszelkie warunki i podstawy, aby skończyć z hodowlą, bo nie mi oceniać na przykład mieszkańców Tybetu, którym na iluś tam tysiącach metrów mało co chce rosnąć.

      A co do sztucznej skóry, to chyba masz na myśli tą zrobioną z PVC. Istnieją dla niej alternatywy - wystarczą dobre chęci:
      http://www.ecouterre.com/7-eco-friendly-and-vegan-alternatives-to-animal-leather/

      Przy czym problem ekologii wykracza daleko poza weganizm.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.