Kocieuszy | wegański styl życia: Nie stać Cię na weganizm?

Nie stać Cię na weganizm?

17:17

Wielokrotnie zdarza mi się słyszeć lub czytać komentarze w stylu "Nie przejdę na weganizm, bo mnie na to nie stać" bądź "Zostanę weganką/weganinem, kiedy mleko sojowe będzie kosztować 2 złote". Z jednej strony staram się to zrozumieć. Roślinne zamienniki produktów odzwierzęcych mogą być bardzo pomocne, głównie na początku wegańskiej drogi. Przyznam szczerze, że ja z takich produktów korzystałam o wiele częściej, kiedy byłam wegetarianką. Już wtedy wiedziałam, że weganizm jest tylko kwestią czasu i chciałam się "wdrożyć", a także sprawdzić jak będę sobie radzić, również finansowo, jako weganka. Tym samym moja dieta wegetariańska obfitowała głownie w posiłki wegańskie. Co ciekawe, po "oficjalnym" przejściu na weganizm moje zainteresowanie mlekiem sojowym, roślinnymi "kiełbaskami" czy nawet tofu zaczęło się zmniejszać. O wiele większą przyjemność sprawiało mi wykorzystywanie w kuchni świeżych warzyw i jak najmniej przetworzonych produktów. Ostatnim etapem takiego nastawienia było już tylko przejście na weganizm high carb.

Vegan vs. vegan

No dobrze, ale po co o tym piszę? Żeby przekonać Cię, że nie potrzebujesz mleka roślinnego czy sojowej kiełbaski do prawidłowego funkcjonowania na diecie wegańskiej. Co innego, gdy je bardzo lubisz, nie zamierzam nikomu wmawiać ze weganie nie powinni spożywać roślinnych zamienników, gdyż wcale tak nie uważam. Sama lubię zjeść od czasu do czasu wegańską parówkę, roślinny ser (zwłaszcza na pizzy) albo ciasto, do zrobienia którego używam mleka roślinnego, nie mówiąc już o wegańskich słodyczach. Uważam, że wszystko jest dla ludzi, zwłaszcza wszystko, co wegańskie, jednak nie uzależniam swojego bycia weganką od dostępności w sklepach wegańskich gotowców. Zdrową i pełnowartościową dietę możemy sobie zagwarantować jedząc rośliny. Nie tylko sałatę i szpinak, ale zdrowe kasze, ryże, ziemniaki czy mniej zdrowe makarony i produkty mączne. Zakładam, że każdy świadomy weganin o tym wie. Denerwuje mnie jednak podejście niektórych osób, przez które wydaje się zatracać podstawowa "zasada" weganizmu - jedzenie warzyw i owoców. Zamiast roślin jemy przetworzone wegańskie produkty mleko- i mięsopodobne, zapominając o tym, co w naturze daje nam nasza planeta.

Odżywiając się roślinami możemy sporo zaoszczędzić, zapewniam. Mnie samą często to dziwi, kiedy zwracam na to uwagę. Argument dotyczący rzekomej kosztowności diety wegańskiej uważam więc za chybiony. To prawda, produkty wegańskie (a raczej wegańskie wersje produktów odzwierzęcych) są sporo droższe od tradycyjnych, aczkolwiek, jak już kilkakrotnie wspomniałam, nie są one niezbędne w naszej diecie. Nie musisz odkładać weganizmu do czasu, kiedy w Polsce mleko sojowe będzie dostępne w tej samej cenie co tradycyjne. Pomijam już fakt, że jeśli wszyscy byśmy z tym zwlekali, to mleka roślinnego w ogóle by w naszym kraju nie było, bo producenci nie widzieliby tu żadnego rynku zbytu. Weganizm nie wymaga kupowania żadnych nadzwyczajnych produktów. Nawet roślinne źródła wapnia czy kwasów omega (siemię lniane, mak, sezam) można często znaleźć w kuchniach wszystkożerców.

Będąc weganami jemy te same rośliny, które kupowaliśmy na diecie tradycyjnej (no, może trochę więcej strączków, choć ja ostatnio się obywam bez nich, a odpowiednią ilość białka dostarczają mi "zwykłe" warzywa i owoce). Kupując podwójną porcję warzyw i kaszy/ryżu, a przy tym rezygnując z mięsa i nabiału zjemy wegańsko, etycznie, zdrowo, a przy okazji zaoszczędzimy. A jeśli już naprawdę potrzebujemy tego mleka roślinnego, którego tak się dzisiaj uczepiłam, to nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wyprodukowali je samodzielnie. Najtaniej wychodzi bodajże kokosowe, z wiórków, a do tego jak wspaniale pachnie.


Moje pierwsze mleko kokosowe


Czy nadal uważasz, że nie stać Cię na weganizm?

You Might Also Like

24 komentarze

  1. Zgadzam się zupełnie - taki "naturalny" weganizm to chyba najtańsza opcja żywieniowa. Pobije go tylko freeganizm ;)
    Mleko sojowe wyrabiałem kiedyś w domu (nawet tak się napaliłem, że została mi maszyna ...), a po przejściu na weganizm rzeczona maszyna tylko stoi i się kurzy :]
    Chociaż wydaje mi się, że ostatnio coraz mniej słyszy się bezpodstawnych pytań "stać Cię na to?". Taka obserwacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, prosto w oczy nikt mi takich pytań nie zadaje, ale co jakiś czas widzę w internecie dyskusje na ten temat, bo przecież "nie zachęcimy społeczeństwa do weganizmu, jeśli mleko sojowe będzie kosztowało 8, czy nawet 5 złotych" ;) Tak jakby weganizm sprowadzał się tylko do tych zamienników.

      Usuń
  2. Ostrożnie szacuję, że po przejściu na dietę wegańską wydatki na jedzenie obniżyły mi się o jakieś 10-15% :)
    Zamienników mięsa praktycznie nie jadam, bo nie mam takiej potrzeby. Ale kupuję czasem mleko sojowe, migdałowe. Kokosowe oczywiście również. Mięso, ryby i nabiał są drogie - wyeliminowanie ich z diety to już znaczna oszczędność (czasem bardzo znaczna, jeżeli ktoś się raczy na obiad sushi, wołowiną argentyńską i drogimi serami). Do tego, nie wiem jak Ty, ale ja po prostu jem mniej. Rzadko z łakomstwa, z reguły wówczas gdy po prostu jestem głodna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat jem całkiem sporo, ale stawiam na jak najmniej przetworzoną żywność, głównie owoce, warzywa i ryż/makaron (staram się praktykować RawTill4). I właśnie kiedy ograniczyłam wysoko przetworzone produkty, zauważyłam sporą różnicę w wydatkach :)
      A w cenie tego mięsa czy serów, z których weganie rezygnują, można sobie kupić od czasu do czasu jakiś droższy wegański zamiennik, a i tak pewnie się zaoszczędzi.

      Usuń
    2. Hej, a co z bezrybnym sushi? Pyszne, pełne dowolnie wybranych warzyw i z sosem sojowym może stanowić świetny posiłek (i jeśli przygotuje się go samodzielnie, to wcale nie taki znowu drogi, jak mogłoby się wydawać). Nie przesadzałabym z tą oszczędnością - jeżeli ktoś żywiłby się tego rodzaju daniami, to i na wegańskiej diecie zapewne wymyślałby sobie "wykwintne" i drogie potrawy roślinne.

      Usuń
  3. Ja jestem uzależniona od mleka roślinnego. Uwielbiam owsiankę albo jaglankę na sojowym, a naleśniki czy placki na wodzie mi nie smakują. Lubię też mieć pod ręką tofu, kiedy nie chce mi się moczyć strączków. Ale przecież zarówno jedno jak i drugie da się kupić tanio. Tofu naturalne w wielu supermarketach i sklepach wietnamskich ma cenę przeciętnego twarogu z mleka krowiego. Mleko sojowe dobrej jakości wyszukuję w Rosmannie jak jest promocja i kosztuje 6 zł, czasem kupię to biedronkowe lub zrobię sama. Zamienniki mięsa czy nabiału też lubię czasem zjeść, ale na pewno nie jest to coś czego potrzebuję w codziennym menu. Raz na parę miesięcy wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, czasami tylko nachodzi mnie ochota na jakąś wegańską parówkę czy "wędlinę", ale na co dzień bez problemu udaje mi się obejść bez takich produktów.

      Usuń
  4. Ja również powoli podążam w stronę Raw till 4 i też uważam, że zamienniki mięso-nabiałowe nie są niezbędne w codziennej diecie :) a od kiedy nie piję kawy to mleka roślinne kupuję tylko do deserów, bardzo sporadycznie. W ogóle smak mi się zmienił - dawniej uwielbiałam jajecznicę a teraz pachnie i 'smakuje' mi to baardzo ble :P nie mówiąc o względach etycznych. Serek też nie pochodzi, ani krowi ani wegańskie Violife'y i tego typu. To chyba jest dla mnie największym zaskoczeniem, że nagle tyyyle rzeczy mi nie smakuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja moją zmianę smaku (albo węchu;) zauważam najczęściej, kiedy mijam w supermarkecie półki z nabiałem. Nie wiem jak mogłam to kiedyś jeść :) A wegański żółty ser smakuje mi tylko na ciepło, np. na pizzy.

      Usuń
  5. Mnie już przeszły smaczki nawet na pizzę i tego typu "normalne jedzenie". Owoce, warzywa, pestki i zboża mi w zupełności wystarczają.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podziwiam wegan. Ciągnie mnie do tego stylu jedzenia, ale jakoś od lat przekonać się nie mogę. Jestem wegetarianką z 20 letnim stażem i tych "zamienników" poprostu nie jadam, zatem dla mnie przejście na weganizm pewnie niewiele by zmieniło finansowo.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli robi się samemu mleko sojowe to cenowo wychodzi ok 2zl za litr.

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie podobnie, rachunki w sklepie są od czasu przejścia na weganizm o wiele przyjemniejsze do zapłaty. Zamienników sojowych nie kupuję, bo mi nie smakują, z wyjątkiem mleka lub tofu, po które sięgam okazjonalnie. Co do pizzy uwielbiam wersję z grilowanymi warzywami bez sera i wcale mi go nie brakuje,wręcz przeciwnie bo czuję się po takiej pizzy lekko i bez wyrzutów sumienia��

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam ;)
    Ja np. bardzo chciałabym przejść na weganizm, ale...no właśnie jest parę "ale". Na przykład wspomniany problem finansowy. Wiem, że jedzenie zamienników nabiału i mięsa nie jest konieczne do prawidłowego funkcjonowania, ale ja codziennie na śniadanie jem owsiankę lub jogurt z musli. Byłoby mi baardzo ciężko z tego zrezygnować. A uważam, że przejście na daną dietę "na siłę" nie jest dobre na dłuższą metę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mleko sojowe można kupić już za 5 zł (Biedronka, Leclerc, Rossmann) no i oczywiście zrobić samodzielnie z wiórków kokosowych/pestek/orzechów (do owsianki nie musi być idealnie gładkie, więc wystarczy zmielić w młynku do kawy wiórki kokosowe, wymieszać je z wodą i mamy pyszne mleko kokosowe). Płatki czy musli można też znaleźć w wersji wegańskiej: http://weganskiepysznosci.blogspot.com/search/label/P%C5%81ATKI%20%C5%9ANIADANIOWE. W większych miastach są też sojowe jogurty w dobrych cenach, np. Joya. A poza tym po przejściu na weganizm wielu osobom bardzo zmienia się smak i wcale ich nie ciągnie ani w stronę nabiału, ani nawet tych wegańskich zamienników ;)

      Usuń
    2. Pewna nie jestem ale wydawało mi się zawsze że mleko sojowe kosztuje od 7 zł wzwyż. A co do zmiany smaków...Jestem wegetarianką (w lutym będzie 5 lat ;D) ale ciągnie mnie strasznie do tych wędlin i parówek sojowych ;p Do mleka też by mnie ciągnęło ;p Ale dziękuję za stronkę bo bardzo fajne rzeczy tam są ;) Jak już wspominałam, chciałabym być weganką ale z paroma rzeczami muszę sobie jeszcze poradzić (poukładać w głowie).
      Masz bardzo fajnego bloga, ciekawe tematy i przyjemnie czyta się Twoje wpisy ;)

      Usuń
    3. Dziękuję :)

      Mleko zawiera kazeinę, która podobno uzależnia (to w ogóle jest jakiś enzym naturalnie przeznaczony dla cieląt), dlatego tak ciężko jest odstawić nabiał. Ja akurat samego mleka nigdy nie lubiłam, ale przepadałam za serami, serkami, twarogami, jogurtami i innymi mlecznymi deserkami. Jakiś czas po odstawieniu produktów mlecznych stoiska nabiałowe w supermarketach zaczęły mi po prostu śmierdzieć :D Więc może coś w tym jest.
      Zawsze możesz spróbować odstawić resztę produktów odzwierzęcych na próbę, powiedzmy na dwa tygodnie albo miesiąc. Jak po tym czasie nadal będziesz za nimi tęsknić to po prostu do nich wrócisz i niczego nie stracisz. Wegetarianizm to już dużo w tych czasach :)
      Powodzenia!

      Usuń
  11. Tak dalej twierdzę że mnie nie stać !!!

    A wapno ciekawe skąd wyrobić te 1000 mg dziennie ????????????????

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety osoby, które mało wiedzą na temat diety roślinnej często mają przekonanie, że weganie jedzą samą sałatę, a mięso zastepują produktami "mięsopodobnymi". Mała jest wiedza na ten temat, jak wiele można wyczarować z kasz i warzyw dostępnych na rynku, jak świetne to mogą być potrawy i jak czasami niewiele potrzeba, żeby to wykonac :) Ale na szczęście świadomość rośnie coraz bardziej, przepisów jest coraz więcej i książek o tej tematyce również. Miejmy więc nadzieję, że błędne postrzeganie diety roslinnej zmieni się, a przychylność ludzi do tego sposobu odżywiania bądzie coraz bardziej pozytywna:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nigdy nie jadłam wegetariańskich zamienników. Uważam, że lepiej zjeść coś innego niż faszerować się chemią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie pijesz też wody. W końcu to sama chemia.

      Usuń
  14. Witam!
    Przeszłam na wegetarianizm 7 miesięcy :). Nie tęsknię za mięsem, chociaż ciągnęło mnie do ryb. Ostatecznie podjadam kawior :D Moim problemem jest miłość do serów. Zaczęłam zamieniać je na sery wegetariańskie i teraz moje pytanie, czy sery wegetariańskie są zdrowe? Z Twojej notki wnioskuję, że wcale takie nie są. Skład na opakowaniu również jakoś nie zachwyca :/
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  15. W moim przypadku droga do weganizmu to jednak coraz większy budżet na jedzenie, ale wynika to raczej z faktu, że zaczęliśmy kupować produkty organiczne, ciekawe oleje (zamiast zwykłego rzepakowego), do smażenia tylko olej kokosowy itd.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.